23 listopad 2007
Koniec taryfy ulgowej
Antidotum na bylejakość i prostactwo. Dobrze pojęty snobizm. Lobbing, relacje publiczne, rozwój intelektualny. Zdobywanie wiedzy i jej wykorzystywanie. Tym będziemy zajmowali się na naszych internetowych łamach. Zapraszamy.
Rozdawnictwo wszelkich dóbr, gratisy, promocje, konkursy o debilnych stopniach trudności w prasie, radiu i telewizji osiągnęły apogeum. Chyba się nie pomylę konstatując, iż stan swoistej paranoi osiągnęło Radio Zet mamiąc słuchaczy możliwością gigantycznych wygranych dochodzących do 200 tysięcy złotych.
Nie wiem, jakie są zasady tej swoistej loterii, gdyż nie mam zdrowia, aby do końca ich wysłuchać. Wiem natomiast, że wielka, acz przypadkowa, bo żądna wygranej, grupa ludzi słucha tego radia tylko z żądzy pieniędzy. Gdy któregoś dnia zniknie pieniężne rozdawnictwo, to i słyszalność tego radia spadnie.
Rozdawniczy trend rozbestwia społeczeństwo, które uważa, iż wszystko należy mu się za darmo i bez wysiłku. Na szczęście, istnieją nieliczne, ezoteryczne formy przekazu, w których można znaleźć to, co nie zalewa nas zewsząd. Niestety, borykają się one z poważnymi problemami finansowymi. Reklamodawców tu mało, a i ceny powierzchni lub czasu antenowego niewielkie.
Jak żyć w takim świecie?
Trudno o receptę w czasach dyktatu kapitalistycznego. Można spróbować skorzystać z ponadczasowo aktualnej definicji sformułowanej w czasach „demokracji socjalistycznej” przez Wojciecha Młynarskiego: „Róbmy swoje”.
Proponuję nieco pozytywnego snobizmu jako antidotum na wszechogarniającą bylejakość, chamstwo nabyte i ugrzecznione, tudzież prostactwo.
Snobować można się na kogoś lub czymś. Co jest złego w snobowaniu się na bywalca sal operowych, festiwali filmowych, koncertów jazzowych, fana Tomasza Stańki? I nie jest to uleganie modzie. Owczy pęd to cecha motłochu. Istnieje poważna obawa, iż snobowanie się na intelektualistę lub czytelnika wartościowych książek wyrzuci nas poza nawias sprostaczonej większości. To bardzo dobrze. Przecież tworzenie własnych światów i enklaw nie musi oznaczać zamykania się w gettach.
Niegdysiejszy spór o kulturę niską i wysoką wygasł, bo stracił sens. Widzowie kanału TVP Kultura, oglądacze Teatru Telewizji czy zwolennicy sztuk granych w niepowtarzalnej aurze sal teatralnych nie reagują na big bradery, kubusiów prowincjonalnych, światy według marnych czy inne szymonie politwybryki. Można nie zauważać takich produkcji, ale warto się zastanowić nad przyszłych pokoleń zachowaniem, skoro ma ono takie wzory.
Dzisiejsza rozrywka wyłącznie bawi, nie zmusza do refleksji, a więc niczego nie uczy. Trwale pustoszy i wyjaławia. Do tego stopnia, że przebłyski satyry, wyśmiewanie z przywar społecznych w niektórych produkcjach, brane są za dobrą monetę i służą jako wzór do naśladowania. Tak nakręca się spirala prostactwa.
Ale dość zajmowania się nie naszymi sprawami. Nas interesuje lobbing, relacje publiczne i rozwijający intelektualnie snobizm.
Jako się wyżej rzekło, DECYDENT & DECISION MAKER nie jest dla gawiedzi. Ona i tak nie zrozumiałaby o czym piszemy. Sprawy i problemy poruszane w naszej internetowej gazecie powinny, czy wręcz muszą, zainteresować ludzi parających się intelektualnym przetwarzaniem informacji i ich wykorzystywaniem. Zapraszamy Czytelników, którzy chcą się uczyć, potrafią myśleć, zarządzają przemyślaną informacją w firmach, stowarzyszeniach, instytucjach i organizacjach.
Toteż wiedzę zawartą w DECYDENCIE & DECISION MAKERZE należy kupić. Kwota jest niewielka. Zapraszam do prenumeraty.
DAMIAN A. ZACZEK
redaktor naczelny
DECYDENT & DECISION MAKER
grudzień 2007 r.
ZAMIENIĘ
Na cokolwiek
Książkę Tomasza Lisa "Jak to się robi w Ameryce" zamienię na cokolwiek. Propozycje proszę zgłaszać mailem: decydent@decydent.pl. O czym pisze red. Lis? Proszę zajrzeć na stronę, ale nie jest to konieczne, aby złożyć ofertę. więcej...