Established 1999

SZTUKA MANIPULACJI

1 kwiecień 2012

Naciąganie

Naciąganie to szczególny przypadek manipulacyjnego nadużywania zasady wzajemności w rozmaitych umowach i transakcjach pomiędzy ludźmi – pisze profesor Mirosław Karwat.

PROF. DR HAB. MIROSŁAW KARWAT


UNIWERSYTET WARSZAWSKI


Prawdziwymi mistrzami w sztuce wabienia i nęcenia są naciągacze.

    Pojęcie naciągania to oczywiście metafora, oparta na analogii między oddziaływaniem fizycznym na przedmioty a psychicznym wpływem na decyzje podejmowane przez ludzi, dotyczące ich wydatków lub kosztownych dla nich wysiłków. Gdy nakłaniamy ludzi do tego, aby ponieśli straty jako darczyńcy, fundatorzy, sponsorzy, nabywcy towarów lub usług, łudząc ich przy tym, że czynią coś pożytecznego lub zyskują, to rzeczywiście może to się kojarzyć z naciąganiem zbyt kusej kołdry na znacznie większą powierzchnię. Tak jest np. z kosztami przewlekłej budowy, które rosną wraz z postępami budowy, zwłaszcza wtedy, gdy wzrost nakładów okazuje się warunkiem jej ukończenia. I dotyczy to każdej sytuacji, gdy ograniczony zasób środków jest marnotrawiony lub przez kogoś przywłaszczany lub nawet takiej sytuacji, gdy „oskubany” zostaje („z nadmiaru zasobów”) ktoś zasobny, zamożny przez dar lub wydatek bezproduktywny. Naciąganiem jest więc również „dojenie” – przez pełnego uroku krewnego-pasożyta – bogatego stryja, któremu i tak nie zabraknie, który i tak sam nie dałby rady wszystkiego tego wydać, bo zbliża się do kresu życia, i który i tak nie ma innego spadkobiercy.

    O naciąganiu mówimy więc w ogóle wtedy, gdy podobnie jak przypadku tej zbyt kusej kołdry zachodzi niewspółmierność między potrzebą, wartością lub realnością tego, do czego ludzi nakłaniamy (namawiamy, wzywamy, kusimy) a rzeczywistymi korzyściami (znacznie mniejszymi) lub kosztami i stratami (znacznie większymi). Krótko mówiąc, naciąganie to nakłanianie do wymiany nieekwiwalentnej, zakupu niepotrzebnego, zwłaszcza przepłaconego, albo do daru niezamierzonego, nieuzasadnionego i daremnego (daremnego w tym sensie, że bynajmniej nie jest pomocą dla osoby lub instytucji w potrzebie, lecz wyłudzeniem dla korzyści).

   
Najbardziej ewidentnym naciąganiem są sytuacje, gdy ktoś pozoruje wymianę przysług, świadczeń lub towarów na zasadzie „coś za coś”, sugerując wzajemność i wzajemną korzyść, podczas gdy w istocie jest to jednostronny przepływ dóbr, bo ktoś traci po to, abym ja zyskał.


Są to sytuacje pokrewne wyzyskowi w formalnie wolnym stosunku pracy najemnej, opartym na umowie formalnie dobrowolnej (choć pracownik często nie ma wyjścia, ma zbyt wiele do stracenia, aby zrezygnować). Różnica polega jednak na tym, że wyzysk pracy wsparty jest powstałymi w kontrakcie zobowiązaniami pracownika oraz powstałym z chwilą zatrudnienia stosunkiem zwierzchnictwa i środkami dyscyplinarnymi. Zwykle pracownik wyzyskiwany najpierw akceptuje pewne warunki (jakie mogą nawet wydać mu się atrakcyjne), a dopiero potem przekonuje się, że zobowiązania pracodawcy nie są dotrzymywane, że faktycznie wymaga się od niego i wyciska z niego znacznie więcej bez rekompensaty i dodatkowego wynagrodzenia, a nawet, że „sprzedał się” zbyt tanio. Ale to już wiedza spóźniona, po fakcie. Nielepsza jest jednak sytuacja kogoś, kto z góry wie, że godzi się (bo musi) na niekorzystne warunki pracy i wynagrodzenia i pracuje ze świadomością, że się go wykorzystuje.


Natomiast naciąganie to także wykorzystywanie innych, ale poza świadczeniem pracy i w stosunku między stronami formalnie równorzędnymi. Konsument nie jest podwładnym dla sprzedawcy towarów lub usług (jest „wolny”, „suwerenny” w swych decyzjach). Zamożny krewny proszony o wspomaganie, o ulgowo traktowaną i właściwie bezterminową pożyczkę albo finansowanie wiecznego studenta jest nawet kimś, kto ma nad uboższym, a zapobiegliwym krewnym przewagę, zwykle nie ma jednak władzy gwarantującej wyegzekwowanie należności, jaką ma pracodawca, sąd czy urząd skarbowy.


Co prawda, ta formalna równość (równorzędność, równoprawność) stron może być stanem bardzo krótkotrwałym, a następnie już fikcyjnym, gdy mówimy np. o współzależności między klientem-kredytobiorcą a bankiem udzielającym kredytu i wyposażonym w instrumenty egzekucji wierzytelności. Otóż nie tylko lekkomyślny lub nieuczciwy (a przy tym cwany) klient może naciągnąć bank. Naciągaczem może okazać się również bank – podobnie jak operator telefonii komórkowej czy telewizji kablowej, firma ubezpieczeniowa. Czyli wszelkie instytucje i firmy uzbrojone w ogromną przewagę nad klientem – w postaci rozmaitych zabezpieczeń, kar umownych w przypadku odstąpienia od niekorzystnej umowy lub prób rezygnacji z usług, jakie okazały się zawodne albo nierzetelne.


Naciąganie to szczególny przypadek manipulacyjnego nadużywania zasady wzajemności w rozmaitych umowach i transakcjach pomiędzy ludźmi.


Naciąga ten, kto obiecuje to, czego nie jest w stanie (a także nie zamierza) spełnić, dotrzymać – prowokując taką nierealistyczną, a nawet i nieszczerą obietnicą do pewnych wydatków albo do przyznawania sobie pewnych uprawnień czy przywilejów. Tak może postępować zarówno złotousty i cwany wykonawca niekończącego się i partaczonego remontu, jak i kandydat-demagog w wyborach, który kredytu zaufania i poparcia nie spłaca tym, co zapowiedział, do czego sam się zobowiązał.


Naciąga ten, kto podejmuje się zadań i przyjmuje zobowiązania, jakie przerastają jego możliwości, wzbudzając jednak przesadną reklamą i stworzonym złudnym wrażeniem okazji albo mirażem oszczędności (bo będzie znacznie taniej!) gotowość do uzyskania taryfy ulgowej, a z czasem wymuszając dopłacanie do tego rzekomo tańszego interesu. To postępowanie typowe np. dla firm ubiegających się o taką czy inną koncesję, startujących w przetargach na wykonanie inwestycji. Poglądowa lekcja takiego mechanizmu to budowa autostrad w Polsce.


Naciąga ten, kto nakłania innych do wydatków, jakie nie są niezbędne, nieuniknione, a spowodowane są jedynie naciskiem – w postaci sprowokowanego fałszywego poczucia okazji, a zarazem wstydu z powodu okazanego w pierwszej chwili rzekomego skąpstwa, które w istocie jest zagłuszanym głosem rozsądku. To specjalność elokwentnych i natrętnych domokrążnych sprzedawców oraz wciskaczy rozmaitych telefonicznych ofert promocyjnych.


Podobnie działa ten, kto potrafi wzbudzić w nas poczucie zobowiązania względnie skrępowania, a niekiedy nawet… winy (która polega na tym, że nam jest dobrze, gdy inni cierpią biedę lub dotknięci są nieszczęściem). Na tej zasadzie żebrak z udanym kalectwem lub obibok z tabliczką o nieuleczalnej chorobie nieistniejącego dziecka wyłudza od nas datki, bo głupio nam odmówić (a może to naprawdę nieszczęśnik?) lub chcemy jak najszybciej się uwolnić od jego natręctwa.


Naciąga ten, kto nakłania innych do wydatków, jakie im się nie opłacą, nie zwrócą, jakie okażą się (co nieraz z góry można było przewidzieć) daremne. Może tak czynić z lekkomyślności, nieodpowiedzialności (jeśli „chciał dobrze”, ale sam czegoś nie przemyślał lub nie przewidział). Ale szczególnie niebezpieczne jest to wtedy, gdy ktoś działa w złej wierze i dla własnych korzyści nakłania innych (np. namawia, kusi, nęci) z rozmysłem do decyzji, na których stracą. To bardzo szczególny typ naciągaczy: oszuści, hochsztaplerzy, malwersanci, specjaliści od wyłudzeń albo od hazardu na koszt naiwnych sponsorów i wspólników.


Mirosław Karwat



W wydaniu nr 125, kwiecień 2012 również

  1. DZIKIE POGRANICZE

    Mrówki zaatakują na Euro
  2. PIJMY NAJLEPSZE WINA

    Bordeaux podbija świat
  3. SENSACJA XXI WIEKU

    Polska pożycza pieniądze Stanom Zjednoczonym
  4. TRZESZCZY W STREFIE EURO

    Hiszpania znowu w opałach
  5. PARTIE POLITYCZNE NA GARNUSZKU

    Potrzebna reforma, a nie odgrzewane pomysły
  6. BIEDA POSTĘPUJE

    Dynamicznie rośnie liczba dłużników
  7. PORTUGALIA

    Dlaczego i jak powinna zbankrutować?
  8. TRANSPORT PUBLICZNY

    Wszyscy jeżdżą za darmo
  9. FORBES

    Rewolucjonista Bezos
  10. GLĘDZENIE O KONSTYTUCJI RP

    Nowa nie jest potrzebna
  11. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Poniedziałek, 30.04 - Pamięć o pedagogu
  12. SZTUKA MANIPULACJI

    Naciąganie
  13. SIŁA POLITYKI

    Szpetny terroryzm - 30.04
  14. I CO TERAZ?

    J’accuse czyli Oskarżam! - 30.04 odc. 4
  15. NOWOMOWA

    Język gęsi
  16. LOBBING PRZEMYSŁU TYTONIOWEGO

    Obrona prawa do reklamy i sponsoringu
  17. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Świadectwo